piątek, 28 lutego 2020

Love is blind - Czy miłość jest ślepa? Podsumowanie, opis postaci - spoiler alert!!!

Nowy program na Netflixie z pewnością dostarcza sporo rozrywki - jest w nim tyle cringe'u ile w Love Love Island czy tym podobnych, ale idzie o wysoką stawkę - tu się nie imprezuje, tylko szuka małżonka. Przez to cała koncepcja brzmi poważniej z założenia, ale w praniu mamy dawkę potężnego zażenowania. Już tłumaczę.



Kobiety i mężczyźni "randkują" ze sobą nie widząc swoich twarzy - robią to w pomieszczeniach z cienką ścianą, przez którą słyszą swój głos. Ten "eksperyment" (chyba będę używać tu bardzo wielu apostrofów) ma na celu sprawdzenie, czy LoVe iS bLiNd? IS LoVE BlinD? BlInD is LovE? 
Czy charakter jest na tyle istotny w doborze partnera, że można pominąć kwestie finansowe, rasowe, geograficzne i wygląd zewnętrzny? 
Jeśli stwierdzimy że partner nam odpowiada bo np. czytaliśmy tę samą książkę w dzieciństwie, facet oświadcza się klęcząc za ścianą, a kobieta go przyjmuje lub nie. (Tutaj plus dla wariatki Gigi, która też oświadczyła się kolesiowi) Później powtarzają to na żywo kiedy widzą się po raz pierwszy czy chcą, czy nie, bo przecież głupio wyznać komuś miłość, a później uciec na jego widok. Jak widzicie, to są poważne problemy, a nie jakiś tam koronawirus!!! 


Ta para powyżej zapowiadała się nieźle. Facet jest przystojny i wie kogo szuka, laska ma na imię Diamond i jest tancerką. I uwaga - nie w klubie nocnym, tak jakby sugerowało to jej imię!!! Przez kilka pierwszych odcinków trochę razi jej peruka, ale można przywyknąć. Obydwoje mają klasę, elegancję i jak wszyscy w programie szybko wyznali sobie miłość. Problem jednak zaczyna się, gdy w grę wkracza temat orientacji.
Koleś którego imienia nie pamiętam i szkoda mi czasu na googlowanie go, przyznaje że jest bi i Diamond to nie pasuje. Zaczynają się kłócić i nagle z Królewskiej pary robi nam się rodzina Kiepskich. Jak mógł ukryć przed nią orientację? Jak mogła ukryć przed nim perukę? Zaczynają rzucać sobie w twarz potwarzami i cały urok miłości gdzieś pryska. Jak tam wynik eksperymentu?





Kenny i Kelly to zdecydowanie najnudniejsza para - to właśnie oni stwierdzili że się chajtną, bo czytali tę samą książkę dla dzieci. Stary Kelly stwierdził że Kenny wygląda jak Ken i coś w tym jest. Właściwie trudno mi napisać o nich coś więcej, choć jestem nieco sfrustrowana zakończeniem. 




Nie pamiętam co konkretnie połączyło Gianninę i Damiana, ale na ich "związek" patrzyło się cały czas z przymrużeniem oka - Damian był oczarowany swoją wybranką od kiedy pierwszy raz ją zobaczył. Przez cały czas powtarzał że jest piękna i czasem sobie przypominał, że warto dodać coś jeszcze. Tymczasem Giannina która jest instagramerką, influencerką czy zwał jak zwał, oprócz wywoływania kłótni z narzeczonym cały czas siedziała na telefonie. Mój gościu który lubi cringowe rzeczy w stylu Warsaw Shore, Love Island czy Hotel Paradise, wszedł akurat kiedy rozgrywała się kłótnia pomiędzy narzeczeństwem. Skomentował to tak: "Babka z gościem chillują na łajbie, nagle on mówi że czuję się zrelaksowany a ona robi mu o to kłótnię. Typowa baba. To jest piękne, czemu mi tego wcześniej nie pokazałaś?" Przez cały sezon zastanawiałam się czy facet się ocknie. 
;)




Amber to nie bezrobotna kobieta poszukująca męża, tylko 'ex-pracownik", a Barnett jest inżynierem. I na tego gościa leciały w kabinie aż trzy kobiety, w tym Jessica (o której zaraz) i właśnie Amber. Wydają się dopasowani i powtarzają że jest między nimi chemia, dopóki Amber nie wspomina Barnettowi o swoim dość dużym długu. I mina Barnetta się zmienia. Amber zaczyna cały czas powtarzać, że chce być kurą domową. W pierwszym związku o którym pisałam laska rzuciła kolesia, bo czasem zerknie na tę samą płeć. Wydawałoby się, że tym bardziej mogą przeszkadzać długi, choć oczywiście istnieje intercyza. Oczywiście wszystko zależy od punktu siedzenia, ale to jaką decyzję podejmie Barnett spędzało mi sen z powiek. 




Jessica i Mark to taka irytująca para gdzie od początku widać że im nie wyjdzie, ale to ciągną. Po co? Dla fejmu? Jessica według większości jest najbardziej irytującą uczestniczką. Leciała na Barnetta, ale kiedy ten ją odrzucił, przerzuciła się szybko na odrzuconego wcześniej Marka. Drama! Ta stara alkoholiczka ciągle podkreśla że jest starsza o 10 lat od Marka, o czym wiedziała już w kabinie. Po pijaku dalej ciągnie ją do Baretta, czym irytuje Amber. Dla takich momentów warto to oglądać. 



Lauren i Cameron to jedyna mieszana para wśród uczestników. To, jak Lauren wygląda... wow! Cameron nie mógł trafić lepiej. Co zaś samego gościa się tyczy, jest bez charakteru, jak to stwierdził ojciec-rasista Lauren. Trzeba mu jednak przyznać, że przygotował się bezbłędnie, zakupił nawet wcześniej dla siebie i żonki nowy dom. Sprawia wrażenie jakby wybrał się na polowanie i nie miał zamiaru wracać bez żony. Czy im się to udało? Tego jeszcze nie wiem, więc wracam do oglądania.

Czy brać ten program na serio? Absolutnie nie. Może niektórzy chcieli spróbować czegoś nowego, pokazać się w TV a przy okazji może wrócić z partnerem (Moim zdaniem jedynie Cameron miał poważne podejście) Zdecydowanie mieszane uczucia budzi też we mnie Mark, który tkwił w "związku" z Jess, robiąc z siebie cierpiętnika. Nie mniej - oglądajcie. Enjoy!

środa, 19 sierpnia 2015

Jak Moschino podrabia znane marki - rzućmy okiem na styl Moschino


Jeremy Scott podrabia, nawet się z tym nie kryjąc- logo McDonald's, Coca-Cola i różne kreskówki. Mimo wszystko, gwiazdy deklarują się jako fani jego stylu i po prostu nie zwracają na to uwagi. Jedną z największych muz i twarzą marki Moschino jest Katy Perry - to właśnie ona na Gali Met 2015 miała sukienkę z grafiką, na którą zwrócono uwagę. Uliczny artysta Joseph Tierney znany jako Rime uważa, że Scott przywłaszczył sobie jego dzieło i z cegieł umieścił je na ubraniach, w ten właśnie sposób Scott został pozwany. Co o tym sądzicie? Ja uważam że większość osób kradnie teraz pracę innych, więc jest to w normie, no i dowody są niepodważalne. 


sobota, 15 listopada 2014

Jak sieciówki podrabiają znane marki - rzućmy okiem na styl Moschino



Nie od dziś wiadomo, że większe sieciówki podrabiają projektantów. Po co? Przecież i tak nieustannie śledzą trendy i mogą się inspirować ale nie podrabiać... powodów jest wiele. Po pierwsze, niewielu z nas stać na ubieranie się u najlepszych. Sieciówkowe ceny są bardziej przystępne. Po drugie, mało kto zdaje sobie sprawę z tego, że rzecz którą kupił może być wzorowana na podobnej. Tu stąpamy po cienkim lodzie, ponieważ trudno jest udowodnić gdzie zaczyna i gdzie kończy się granica 'inspiracja, a 'kopiowanie.' Nie zmienia to oczywiście faktu, że większe firmy odzieżowe które są znamy z miejskich centrów handlowych stać na to, by płacić kary za kradzież projektów i mało tego zarobią, bo w ich sklepach będzie to, co modne.


Pewnie nieraz i wam zdarzyło się, że chodząc po sklepach krzyknęliście 'hej! znam to z wybiegu...' 
Niestety lub stety (pojęcie w tym wypadku bardzo względne) ostatnimi czasy gubiąc się w zakamarkach centrów handlowych zdarza mi się to coraz częściej. Przedstawię kilka takich przypadków uwzględniając najpopularniejsze ostatnio projekty znanej marki Moschino: Sweter, cekiny, T-shirt.
Let's go!!!

oryginalny projekt Moschino

Przypadek numer 1: Sweter z miękkiej przędzy
Sprawca: H&M

skrin ze sklepu online H&M

Swetry miękkie w dotyku są teraz na topie. Cyferki i liczby też. Paski - owszem. Nie zmienia to jednak faktu, że za każdym razem gdy niego spojrzę, mam skojarzenie z Moschino.




Przypadek 2: Coca-Cola
Sprawca: Tally Weijl
link: http://www.tally-weijl.eu/

oryginalny projekt Moschino

Moschino współpracuje z Coca-Colą i może pamiętacie zaprojektowane przez nich butelki. Być może popularny napój jest dosyć szerokim skojarzeniem, co nie zmienia faktu że bluza z logo i cekinowa bluzka z Tally Weijl bardzo przypominają mi modele Moschino.

bluza Tally Weijl




Przypadek 3: Biały t-shirt z napisem
Sprawca: New Look
Oryginalny projekt Moschino

Białe t-shirty z napisami od Moschino stały się kultowe. Jeden z popularniejszych modeli mówi: "I didn't know what to wear today so I put on this designer t-shirt", (klik) natomiast prawie-wierna kopia z popularnej sieciówki New Look: "I Couldn't decide what to wear today so I just put on my favourite t-shirt". Cóż... można by rzec, że podobieństwo jest rażące, co nie zmienia faktu że 'designer' i 'fav' dzieli wielka przepaść.

T-shirt New Look


Są to tylko przypadki, gdzie brałam pod uwagę jak już wcześniej wspomniałam te popularne modele, które nawet większości z nas obiły się o oczy (: A gdzie cała reszta! To co mnie dobiło najbardziej to bluza z napisami znanej Polskiej marki Cropp, idealnie wzorowana na znanym modelu bluzy KTZ. Wyliczać by można bez końca... ale po co?
Jestem bardzo ciekawa, co o tym myślicie. Jesteście przeciwni takiemu jawnemu kopiowaniu i wolicie nie kupować takich ubrań, czy wręcz przeciwnie - wiecie że taki rodzaj buntu raczej na nic się nie zda i lubicie takie rzeczy, bo można się poczuć w nich jak w ubraniach projektanta?