niedziela, 10 marca 2013

Haru: An Unforgettable Day in Korea


Zanim zapomnę, chciałam naskrobać coś o Haru, i wrażeniach po obejrzeniu tej jednoodcinkowej dramy. Jest to z mej strony jak najbardziej subiektywne!

W rolach głównych : 
Lee Da Hae, Kim Bum, Jung Yun Ho, Big Bang, 
Park Shi Hoo, Han Chae Young
rok: 2010
piosenki: SHINee - Haru, SuJu - Angel, SNSD (Tiffany) - Angel
Produkcja: Koreańska Narodowa Organizacja Turystyczna

Zacznę od tego, że Haru wywołał u mnie mały szok.
Przede wszystkim, czas. Drama trwa całe pół godziny, co nie pozwala ani na rozwinięcie żadnej historii, nie mówiąc o 6 tu występujących, ani na bliższe poznanie bohaterów...
Zdawałam sobie sprawę z czasu 'Niezapomnianego dnia w Korei', jednak po zakończeniu siedziałam i patrzyłam się tępo w monitor, oczekując, że rozpoczęte wątki zakończą się w jakikolwiek sposób.
Nie wiem nawet, czy jest sens wymieniać zarysy poszczególnych postaci, nie mówiąc o historiach.
Wszystko dzieje się podczas jednego dnia, kiedy to scenarzystka Lee Da Hae podczas wymyślania marnej miłosnej historii, spotyka w pociągu fotografa, Kim Buma, a raczej to on zaczepia ją.
Spędzają miło dzień, podczas gdy jej narzeczony, aktor U-know kupuje jej kwiaty, naszyjnik etc.
W tym czasie popularny zespół Big Bang chce pomóc dzieciom, których szkoła ma być zamknięta. Przyjeżdżają na miejsce, lecz okazuje się, że za późno.
Cała drama miała być projektem reklamującym Koreę i zachęcającym turystów do przybywania, okazała się produktem pełnym gwiazd, z którego nic nie wynika. Jest miło, przyjemnie, ładne buźki i efekty specjalne. Pomimo to, to tylko liźnięcie poszczególnych uroków Korei, ponieważ więcej tu latających cytrusów, niż miłych dla oka widoczków. Jeśli chodzi o aktorów, zagrali świetnie, choć nie mieli zbytnio okazji się wykazać. Pomimo mego uwielbienia dla U-know'a i Big Bangów, najlepiej wypadł Kim Bum.
Jak zwykle czarujący, w innej roli go nie widzę.
Czy ta reklamówka jest dobra? Tak, jeśli ktoś chce zapoznać się z nazwiskami popularnych Koreańskich aktorów.
Komu mogę polecić ?
Komuś, kto nie ma co robić w przerwie w pracy, a uwielbia którąś z osób tu występujących. Lub też czeka go półgodzinna podróż na drugi koniec miasta i nie chce gapić się w okno.
W innym wypadku obawiam się, że czas może uznać za nie tyle co stracony, co źle wykorzystany.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz